11 maja 2014 roku klasa 2c wraz z klasą 2f wyruszyła na wycieczkę do Czech. W planie było zwiedzenie zamku we Frydlandzie, Liberca i Pragi. Opiekunkami były pani Agnieszka Jąder, pani Wioletta Szerszeń i pani Iwona Ratajewska. Uczestnicy wycieczki spotkali się o 6:50 na parkingu obok hali "Trapez" w Lesznie. Wkrótce ruszyliśmy w drogę.
Dzięki temu, że tuż za granicą polsko - czeską zaczęły się objazdy, mogliśmy popodziwiać urocze, boczne, czeskie drogi. W południe stanęliśmy przed wrotami prowadzącymi na dziedziniec frydlandzkiego zamku. Tam oddaliśmy się pod opiekę pani przewodniczce, która po polsku przybliżyła nam historię zabytkowej budowli. Pieszo pokonaliśmy drogę, po której w dawnych czasach rycerze wjeżdżali konno, a damy wnoszono w lektykach. Podczas tej wspinaczki w prażącym słońcu marzyliśmy o byciu rycerzami lub damami dworu. Podczas naszej wizyty w zamkowej kuchni, w której panował bardzo przyjemny chłód, wszyscy zapragnęli zostać w niej jeszcze chwilę. Na słonecznym dziedzińcu pozowaliśmy do paru grupowych zdjęć.
We Frydlandzie dołączył do nas pan Włodzimierz, nasz przewodnik. Razem pojechaliśmy do Liberca. Zwiedziliśmy tam rynek i przyjrzeliśmy się tradycyjnej zabudowie. Została nam też przybliżona tragiczna historia, która wydarzyła się w 1968 roku na rynku Liberca. Następnie dostaliśmy trochę czasu wolnego. Wszyscy uczestnicy wycieczki rzucili się w boczne uliczki celem znalezienia sklepu spożywczego, w którym można by nabyć legendarną czekoladę studencką. Podejrzewam, że wykupiliśmy cały zapas czekolady w promieniu kilometra od rynku. Gdy nasz wolny czas minął, wróciliśmy do autokaru i naszego przemiłego pana kierowcy, który zawiózł nas do hotelu na przedmieściach miasta. Rozlokowaliśmy się w pokojach i zjedliśmy smaczną kolację, na którą podano tradycyjne czeskie danie- knedle. Po posiłku i krótkiej przerwie wyprawiliśmy się na krótki wieczorny spacer do sklepu. Ci, którym nie udało się wcześniej kupić upragnionej czekolady, mogli to na reszcie zrobić.

Następnego dnia po śniadaniu pan kierowca przetransportował nas do Pragi. Rozpoczęło się intensywne zwiedzanie. Tego dnia nasza uwaga skupiona była na Hradczanach. Zwiedziliśmy Katedrę św. Wita i poznaliśmy jej historię. Odwiedziliśmy też Stary Pałac Królewski, z którego balkonu roztaczał się piękny widok na Pragę, a w szczególności na jej zabytkową część. Zaznaliśmy trochę ochłody wewnątrz murów Bazyliki św. Jerzego. Po skasowaniu naszych biletów w specjalnych bramkach przedostaliśmy się na Złotą Uliczkę. Chwilę spędziliśmy wewnątrz obronnych murów wyposażonych w ruchome otwory strzelnicze. Mogliśmy tam również obejrzeć kolekcję historycznej broni, repliki tarcz, salę tortur. Zobaczyliśmy też, jak wyglądały wnętrza mieszkań znajdujących się na tej zabytkowej uliczce, kiedy jeszcze mieszkali tam ludzie. Pomieszczenia były na prawdę malutkie, ale większość była uroczo urządzona. Po opuszczeniu Złotej Uliczki część wycieczkowiczów spróbowała tradycyjnych czeskich wypieków na stoisku, z którego unosił się smakowity, zachęcający do dokonania zakupu, zapach.
Później zeszliśmy ze wzniesienia, na którym znajdują się Hradczany i przespacerowaliśmy się chwilę. Na ulicy prowadzącej do Mostu Karola zrobiliśmy sobie przerwę, aby się posilić i kupić pamiątki. Niektórzy uczestnicy odważyli się na kulinarny eksperyment i spróbowali czeskiego smażonego sera. Danie, oczywiście, bardzo próbującym smakowało.
Po takim doładowaniu naszych akumulatorów ruszyliśmy w dalszą drogę. Przeszliśmy przez Most Karola w skrócie poznając jego historię. Później zagłębiliśmy się w plątaninę wąskich, zabytkowych uliczek praskiej starówki. Udało nam się nie zgubić i dotarliśmy na staromiejski rynek. Nie zatrzymywaliśmy się na nim dłużej i doszliśmy do stacji metra. Wsiedliśmy w podziemny pociąg, którym dojechaliśmy do końca linii. Na stacji, na której wysiedliśmy, musieliśmy zaczekać na nasz autobus. Trochę to potrwało, więc okupowaliśmy wszystkie pobliskie ławki, schody i inne miejsca nadające się do siedzenia. Po godzinie nadjechał długo wyglądany i wyczekiwany autobus.
W hoteliku zjedliśmy smaczną kolację, a następnie chętni udali się do sklepu. Tę grupę prowadziła pani Szerszeń, która zarządziła bieg do sklepu. Całe szczęście, mimo szybkiego tempa zwiedzania narzuconego przez pana przewodnika, wycieczkowicze mieli jeszcze siłę na tę przebieżkę. Spora grupa wycieczkowiczów spędziła wieczór w stołówce oddając się wspólnym emocjom podczas meczu rozpoczynającego mistrzostwa świata w piłce nożnej w Brazylii.

Ostatniego dnia zostaliśmy pożegnani pożywnym śniadankiem i uśmiechem. Umieściliśmy nasze bagaże w autokarze i, tak jak dnia poprzedniego, udaliśmy się do Pragi.
Przespacerowaliśmy się po ogrodach otaczających senat. Udało nam się nie zabłądzić w bluszczowym labiryncie, zrobiliśmy sobie zdjęcia przy fontannach, podziwialiśmy chodzące wolno pawie. Tego dnia znów dotarliśmy na Most Karola, ale tym razem poświęciliśmy mu dużo więcej uwagi. Przeszliśmy po nim spokojnie, wysłuchaliśmy jego historii, zrobiliśmy grupowe zdjęcie. Mieliśmy też czas na dotknięcie rzeźby przedstawiającej wrzucanego do wody świętego, co, podobno, ma zapewnić szczęście i spełnienie marzeń. Na tym zabytkowym moście występuje wielu muzyków. My również mieliśmy szansę podziwiać ich talent. Naszą szczególną uwagę przyciągnął zespół składający się między innymi z kontrabasu i klarnetu. Panowie grali z wprawą i lekkością. Gdyby nie to, że musieliśmy kontynuować zwiedzanie, udałoby się im porwać nas do tańca.
Następnym punktem programu był, widziany już dnia poprzedniego, staromiejski rynek. Gdy na niego dotarliśmy wybijała właśnie pełna godzina. W okienkach nad tarczą zegara pokazywały się figury apostołów, figury umieszczone po bokach tarczy dzwoniły dzwonkami. Ze szczytu wierzy wychylił się trębacz, który odegrał melodię na swoim instrumencie.
Przespacerowaliśmy się też po starej dzielnicy żydowskiej, a następnie dostaliśmy trochę wolnego czasu dla siebie. Niektórzy odwiedzili restauracje i sklepy z pamiątkami. Inni udali się do Rollexa i Prady.
Ostatnim punktem w programie zwiedzania było poznanie tragicznej historii dwóch studentów, który na praskim placu dokonali samospalenia i zginęli.
Autobus odebrał nas z dworca kolejowego, pożegnaliśmy Pragę ostatnimi spojrzeniami i pojechaliśmy do domu.

Podczas całej wycieczki pogoda i humory nam dopisywały, a to są główne czynniki, które decydują o tym, czy wycieczka jest udana.

Katarzyna Wodecka 2c

 

#globetrotter