Można powiedzieć, że była to wigilia w połowie modernistyczna, ponieważ zamiast tradycyjnych potraw, na stole pojawiły się pizze     i sałatki. Oczywiście nie mogło zabraknąć owoców (zwłaszcza świątecznych mandarynek), pierników oraz świątecznej coca-coli. Nie potrzebowaliśmy opłatka, by złożyć sobie życzenia. Po ogromnej, udanej uczcie przyszedł najbardziej wyczekiwany moment – prezenty! Wszystkie uśmiechy i wyrazy zaskoczenia zostały uwiecznione na zdjęciach. Czas spędziliśmy na rozmowach o „poważnych” sprawach, zabawach, śpiewach i wygłupach. Jak to bywa na wyjazdach klasowych, nie poszliśmy wcześnie spać . Nie zmusiła nas do tego nawet świadomość, że na drugi dzień wszyscy musieliśmy być w szkole o 8…

Wszyscy byli bardzo zadowoleni z tegorocznej wigilii klasowej!