We wtorek, 8 kwietnia 2014 roku, nasza klasa udała się z wizytą do Międzygminnego Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Henrykowie. Miejscowość ta jest położona w niewielkiej odległości od Leszna, więc dotarcie tam autobusem nie zajęło na wiele czasu.
Gdy tylko weszliśmy na teren obiektu, psy zauważyły naszą grupę i wszczęły hałas. Nie manifestowały w ten sposób swojej wrogości, a właśnie przyjazne nastawienie. Na początku jedna z pracowniczek schroniska, pani Dominika Wojtkowiak, opowiedziała nam trochę o funkcjonowaniu placówki. W schronisku pracują na stałe trzy osoby. W jego działalność zaangażowane jest również grono wolontariuszy. Niestety, tylko kilkoro z nich oddaje się wolontariatowi z uczuciem i odpowiedzialnością. Każdy pies w schronisku ma własną klatkę, w której znajduje się buda i miski z wodą oraz jedzeniem. Na terenie obiektu znajduje się kilka ogrodzonych, dość sporych wybiegów. Zwierzaki są na nie wypuszczane pojedyńczo, żeby mogły sobie pobiegać. Dowiedzieliśmy się, że jeden z psiaków miał tego dnia zostać adoptowany. Następnie dostaliśmy czas na przejście się między klatkami. Obejrzeliśmy wszystkie psy, każdy z nas wybrał sobie ulubieńca. Pieski były spragnione pieszczot, wystawiały nosy między prętami klatek i czekały aż je ktoś pogłaszcze, co chętnie robiliśmy. Niektóre z nich były okaleczone: jeden nie miał łapy, drugi był niewidomy... Oczywiście, podczas naszego spaceru przez cały czas towarzyszyło nam entuzjastyczne szczekanie.
Później zostaliśmy zaprowadzeni do miejsca, w którym przebywały koty. Te mięciutkie zwierzaki mieszkają sobie razem. Oddzielnie przebywają małe koty i te, które wymagają szczególnej opieki. Je też odwiedziliśmy. Jeden z nich prezentował się wyjątkowo smutnie, ponieważ nie miał jednej łapki.
Pani Dominika zwierzyła nam się, że pracownicy schroniska nie mają czasu na to, żeby bawić się ze zwierzakami lub chodzić z nimi na spacery poza teren placówki. Właśnie do tego przydaliby się wolontariusze. Ale tacy prawdziwi, którzy byliby zaangażowani w to, co robią. Zwierzęta w schronisku mają zapewnioną opiekę weterynaryjną, jedzenie i ciepłe miejsce do spania, ale potrzebują jeszcze, aby ktoś poświęcił im trochę czasu i uczucia, pogłaskał, pobawił się, wyczesał czy poszedł na spacer. Po tej wizycie kilkoro z nas zaczęło na poważnie zastanawiać się nad zostaniem wolontariuszem. Nie wymaga to wielu wyrzeczeń, a będzie czymś pożytecznym i pomocnym.

/fotografie wykonała Malwina Przybylska z klasy 2c/