12 grudnia w II LO odbył się Dzień Erasmusa pt. (Przy)gotuj się na chemię. Tego typu dzień odbył się w każdej z siedmiu partnerskich szkół biorących udział w projekcie o wspólnym tytule "Science Lab in the Kitchen". Miał on charakter głównie informacyjny, ale nie zabrakło wątków edukacyjnych czy tych związanych z dobrą zabawą. Okazało się bowiem, że nie wszystkie białka są białe, i co gorsze - nie wszystkie cukry są słodkie. Każdy się o tym przekonał odchodził z nieco zdziwioną miną. Wzrok wielu przechodniów był utkwiony w naczynia z przebiegającą fermentacją alkoholową i mlekową, której zawdzięczamy mnóstwo pyszności.

W holu szkoły stanowiska obsługiwali uczniowie klas I i II. Można było ułożyć angielskie słowo związane z kuchnią za pomocą symboli pierwiastków chemicznych, oszacować i sprawdzić wagę jednej łyżki cukru, soli czy mąki, czy eksperymentalnie wyznaczyć gęstość popularnych kuchennych cieczy takich jak: ocet, olej czy spirytus. Odpowiadając na kuchenne zagadki można było zgarnąć naleśnika, które mimo wielu technicznych problemów smażyły dzielnie uczennice naszej szkoły. Zapach naleśników unosił się w całej szkoły przypominając tym samym, że Święta są tuż tuż.
Ile kakaa ma biała czekolada, czego nie powinno być w porządnej czekoladzie i jak można zastąpić sztuczne barwniki naturalnymi - to tylko niektóre pytania, na które starali się odpowiedzieć nasi uczniowie. Każdy kto koło nas przystanął raczej nie żałował swojej decyzji, a klasy humanistyczne nie powinny mieć żadnych kompleksów, bo świetnie poradziły sobie z większością zagadek. W pamięci utkwił mi obraz ucznia klasy 2a, który z wieloma szczegółami opisywał jak robi się majonez, mimo że sam nigdy go nie robił. Czy to nie wspaniałe, że mamy tak utalentowanych uczniów? W auli szkoły można było przybić nietypową "piątkę" na plakacie w dosłownym znaczeniu "handmade". Powisi on tam jeszcze przez najbliższe półtora roku i będzie przypominał o projekcie chemicznym, który właśnie jest w naszej szkole realizowany.

Erasmus Day oczami humanisty:
Dla przeciętnego humanisty chemia jest jak „strach i imaginacja” z „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Czyli po prostu dziwna, wieloznaczna i w gruncie rzeczy niepojęta. Staram się, jednak nie postrzegać tej dziedziny w ten sposób, dlatego wziąłem udział w szkolnych warsztatach
„(Przy)gotuj się na chemię”. Pomimo tego, że chemii nie uczę się już od prawie roku, uznałem, że coś pamiętam i mam okazję wykorzystać nabytą wiedzę. Podjąłem się więc kilku konkurencji. Ku mojemu zdziwieniu, odpowiedziałem poprawnie na wylosowane pytania, oszacowałem procentową zawartość kakao w różnych rodzajach czekolad, a nawet dopasowałem nazwy związków do ich kolorów. Mogę szczerze powiedzieć, że zaliczyłem ten przyjemny, bo związany z jedzeniem test, a moja wiedza na temat chemii, umiejscowiona gdzieś w meandrach pamięci, ujrzała światło dzienne. W dodatku przyjemnie i pożytecznie spędziłem czas.


Relacja: Ola Szabłowska kl.2b, Erwin Krawczyk kl.2a
Zdjęcia: Malwina Stachowiak kl.2a